jak dla mnie, tak po latach - przeceniamy pewne stany. Przeceniamy je nie poprzez siłę - bo silne bywają, ale przeceniamy poprzez ulotność. Jak dzieci krzyczymy - chcemy jeszcze, jeszcze. A tu życie nam skąpi kolejnych i sami stwarzamy okoliczności w których miało by się pojawić coś co się nigdy nie powtórzy. Każdy moment ma swoje prawa i obyśmy tych praw słuchali. Problem polega być może na tym, że dobre wspomnienia dzieciństwa nie są niczym niezwykłym. Rzekłbym nawet, że są najzwyklejsze.
. . . Najsłynniejszy, bo może najbardziej spektakularnym kursem był rejs Titanica. Wszyscy, którzy na ten rejs wykupili bilety mogli początkowo mówić o szczęściu. Ci zaś, którzy biletów nie dostali - okazali się szczęściarzami po pewnym czasie . . .
Za oknem cichy oddech nocy
skłaniam się ku sobie i swojej wizji
lekko oddycha wszechświat u wrót dnia znużonych ciągłym czuwaniem
Idę srebrzysta aleją o poranku, z którego jeszcze nie umknął księżyc
czy chciałbym pisać bo słowo niesie ukojenie?
tego nie wiem,
mam 30 dni przed sobą by poznać skryte sekrety duszy
i ten projekt skłania mnie ku sobie
wiem kiedy przestać
bo to poczuję
nic na siłę nie wskóram
Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Wywodzi
Z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza
Pamięć i pożądanie, podnieca
Gnuśne korzenie sypiąc ciepły deszcz.
Nie miałem pojęcia, że tak dawno temu skończyły się moje zapiski. Nadeszła Wiosna, Zima odeszła wraz z ostatnim śniegiem. Jest rok 2000 - ów słynny rok, w którym tak wiele miało się zmienić lub być zupełnie inne. Taka praca plastyczna z 1979 roku, z Liceum nr 1. A jednak nie zmieniło tak wiele zauważalnie jak my się zmieniliśmy. Przemiany wokół nas aczkolwiek szybkie nie dorównują temu co dzieje się z naszymi ciałami, jak szybko dojrzewają i starzeją się następnie.
Pierwszy dzień lata powitał nas deszczem, 10 stopni na termometrze. Spałem długo i dobrze, choć przebudziłem się w nocy z powodu snu. Co śniłem tego nie pamiętam, pamiętam tylko strach, lekki nad którym łatwo było zapanować. Potem śniłem ponownie o pociągu, który wiózł mnie przez Niemcy. Dzwoniłem niedawno do Mironka, bawił się klockami, odstąpił od zamiaru wychodzenia na dwór gdy zobaczył, że pada.