image

Wygląda na to, że i dźwięk postanowił trochę odpocząć wakacyjnie. Szum zza okna, który stanowi mieszaninę odgłosów ulicy zarówno tych motoryzacyjnych jak i tych ludzkich osłabł znacząco i jest jakby leniwszy. Słońce nie praży już tak bardzo ustępując pola lekkiemu wietrzykowi. A co do chmur - to jakby się rozwodniły w błękicie nieba i nie mając konturów mają jakby swoją szaro białawą poświatę.

Nie jest to dzień sprzyjający pracy. A może i właściwie byłby, gdyby nie wywoływał tęsknoty za szerszą przestrzenią, za brakiem obowiązków codziennych, za odpowiedzialnością, która redukuje się do użycia kremu z odpowiednim filtrem przeciwsłonecznym.


Dziś już wiem, że spraw bez końca nie można odkładać na później. I nawet taki banalny, zdało by się dzień, wymaga szczególnego potraktowania i hołdu w postaci tych kilku słów. Bo ten szum jest znaczący - nie męczy uszu, lecz rozleniwia umysł, bo to ciepło jest akuratne - nie za ciepłe i nie za zimne. A takich dni na naszej drodze nie ma zbyt wiele …

Bo cóż jak nie pogoda całe lata jest piętnowana przez ludzkość w stopniu tak niebywałym. A to że za zimno, za mokro za deszczowo, a to, że susza zniszczyła zbiory, że tego roku pomidory bez słońca jakieś liche, że wiatr za duży i łamie gałęzie, a to, że wietrzyk zupełnie już ustał i słońce parzy do nieprzytomności.

Trudno jest postawić cele i dążyć do ich realizacji - walka z pogodą zda się doskonałym na to remedium bo usprawiedliwia braki spełnienia i tłumaczy skąd tak mało sukcesów