image

Ponoć

Niepewne źródła wspominały, że mam tu kilka osób śledzących - a może to niezbyt odpowiednie słowo - czytających moje wpisy. W gruncie rzeczy traktuje to wyłącznie jako dialog z samym sobą i rankingi google trochę nie były mi na rękę. Ale z drugiej strony - jeśli kogoś zainteresowałem - to w jakimś stopni schlebia to memu ego, choć raczej udaje mi się żyć i bez tego.

Na FB zapisałem dziś:

Naukowcy z Finlandii odkryli, że ci mężczyźni, którzy pija dużo kawy mogą pić więcej wina. Nie dotyczy to kobiet - choć naukowcy z Finlandii tego nie wyjaśnili czemu tak jest. Ponoć - ta ciemność, która ich dotyczy przez większą część roku - jest nie do zniesienia. Dlatego rano idą do knajpki na kawę, siedzą przy stolikach z wielkim światłem, które imituje słońce - a potem - jak mogę się tylko domyślać, z wieczora - sięgają po wino, w którym utopiło się słońce Hiszpanii, Włoch tudzież z Chile. Mimo tego - że ponoć Finlandia jest poza kryzysem ogólnoświatowym - brak słońca kładzie na łopatki całą populację. I to jest powód dla którego kompensują sobie brak światła winem z Alentejo - najgorętszego okręgu Portugalii, a z rana raczą się kawą z brazylijskich przestrzeni, które są poza zasięgiem wyobraźni przeciętnego europejczyka. Zatem w walce człowieka z naturą - 1 do zera dla słońca.

------

Zapadły się moje sny w Ericeirii, nad brzegiem Oceanu.

Nie ma już burz śniegowych, jest czysty błękit nieba,

który poraża swoją stałością.

Na plażach pełnych piasku i skał skalistych

odebrałem od życia historię pokory wobec niebezpieczeństw przestrzeni,

choć skłaniam się ku temu, że zwykły marsz ku stanowiskom

może nieść w sobie więcej zagrożeń niż przedzieranie się przez nagie skały


Szkółka młodych surferów funkcjonowała jak zegar, w którym czas płynie w odwrotną stronę.

Młodzi adepci podążali z szóstki na trójkę, by następnie na 12-tce wstać na deskę i płynąć do dziewiątki.

Kocham wspomnienia i ich czas trwania bardziej krótki niż trzepot motylich skrzydeł.

Tak niewiele zostaje z tych chwil szczęścia zatopionych w oceanie trywialnych gestów postaci, które mają nadzieję, że pokocha je historia, a prawda jest taka, że jedynie przemierzą przestrzeń tak jak ukwiały wpięte w burtę transatlantyku.

…..............

Próbuję przenieść tu i tam swoje jestestwo, ale sprawa jest to trudna

Stukam po czarnych klawiszach klawiatury jakbym grał na fortepianie, a ze słuchawek dochodzi mnie dźwięk łączący „Bóg wie” Hellera z biografią Keitha Richarda.

Już prawie nie wyglądam przez okno 

bo widok szarych kamienic tak mi spowszedniał

Nie nasłuchuję kroków na wspólnym korytarzu

bo on i jemu podobni

stanowią jedynie trudne wspomnienie klęski

jaką poniosłem w utarczkach z życiem

Maczam język w Hiszpańskiej produkcji, która tym razem okazała się jedynie produktem służącym ścierpnięciu języka.

Bądźmy szczerzy.

Trzeba wierzyć w coś – w co się może przeżyło?

Może pragnienie?

Może w coś co jest o wyciągniecie ręki, ale tak odległe, że najlżejsze linie papilarne nigdy nie skalają tej formy …

może ..

…...


Jeśli chodzi o sprawy Boga ...jakoś po naturalnym ludzkim miotaniu się...osiągnąłem spokój w swojej wierze w zupełny brak Boga... w ten sposób wszystko nagle zaczęło się ukladać. Nie oczekuje ani kary ani nagrody..nie mam wiary w logike wydarzen...nie wydaje mi sie ze dobro ostatecznie zwycieza ani tez sam sobie nie wydaję sie istota duzo lepsza od psa czy kota ..bycie czescia natury bez koniecznosci bycia jej wyjatkowa czescia zupelnie mnie satysfakcjonuje..a fakt ze nie wierze w posmiertna rzeczywistosci przynosi ulge.... 

…........

Żałować mogę tylko, że swego czasu nie biegałem w srebrnym cylindrze, by jako tako wpasować się w klimat Gary Glittera i Glam Rocka. Dziś może byłbym bardziej pogodzony z rzeczywistością i bardziej do niej przygotowany. Stanie pod ścianą i czakanie na kawałki Pink Floyd, a potem Zappy uczynił mnie malkontentem, który wszędzie widzi niedoskonałości i który dziś nie może pogodzić się z tym, że chłam większą ma wartość niż na ten przykład coś zupełnie bezwartościowego. Mimo to srebrne kostiumy Garego i jego nuta przenosi mnie na te kilka chwil w otchłanie przeszłości, która nie była znów tak piękna – a mimo to daleko bardziej wyrazista niż to co niesie z sobą teraźniejszość.

….

Come on, come on .. 

w końcu odkryłem to co poruszało wszelkie kolonijno-obozowe dyskoteki. Znów Gary .. co zabawne – gary śpiewa że jest liderem Gangu ..

Pewno chodzi o cekinowo srebrne kostiumy, fryzury a la pudel i podmalowane oczy. Ale z perspektywy czasu – pobłażliwość i tęsknota czyni wartościowym to co w chwili trwania – było żałosne i odrzucone.

…..

W późniejszych latach Glitter próbował bez większego powodzenia odzyskać dawną popularność. Wprowadził kilka piosenek na odległe miejsca list przebojów, ale zaczął mieć problemy alkoholowe i rozważał nawet samobójstwo. Nagrał piosenkę "The House of the Rising Sun" zespołu The Animals, wystąpił w małej roli podczas koncertu The Who z okazji rocznicy wydania płyty Quadrophenia. W listopadzie 1997 oddał komputer do naprawy. Pracownik serwisu, znalazłszy na dysku twardym prawie 4 000 zdjęć z pornografią dziecięcą, zawiadomił policję. Glitter został aresztowany i 12 listopada 1999 roku skazany na 4 miesiące więzienia. Po wyjściu na wolność przeniósł się najpierw na Kubę, potem do Kambodży, skąd został w 2002 roku wydalony za namawianie dzieci do stosunków seksualnych. We wrześniu 2001 roku wydał płytę "On". 3 marca 2006 roku został skazany przez sąd w Wietnamie na 3 lata więzienia za pedofilię. Zwolniony po 2 i pół roku, 19 sierpnia 2008[2]. 

…..

No i w sumie to co podejrzewać można było – że byle co niczego dobrego nie zrodzi – potwierdziło się .. przykro, że aż tak …

….

Może w końcu powinienem stanąć oko w oko z Slade i posłuchać Far Far Away .. YouTube twierdzi że w 2011 bywali w Polsce więc i ja miałem tę szansę by wchłonąć te nuty na żywo, te brzmienia, ten wokal, te gitary tę przeszłość …

….........

Świat wirtualny dawkowany świadomie jest jak nowa wyobraźnia - ale byłby bezwartościowy bez świata realnego - pełnego odczuć jakich nie da się zapisać i przekazać ... 

…..............

Przed 50-tką życie nie wydaje się bardziej proste niż skomplikowany żywot 17-latka.

Po kres dni zapamiętam i to we mnie pozostanie gdy na jeziorze Dąbie, pod Szczecinem zachwyciliśmy się wolnością, a mały strumień spychał materace poza obszar swej dominacji. Nieporuszeni zwracaliśmy swój sprzęt i swoje młode, opalone już ciała i brnęliśmy pod prąd by na krótką chwilę oddać się spokojowi spływu.

To być może , gdzieś w podświadomości stało się czymś co stało się pragnieniem, wyobrażeniem nigdy nie spełnionym - by życie było tym momentem, krótkiego spływu – gdzie bez wysiłku i słońce i woda i pejzaż wokół mówią Ci o tym – że życie nie dość, że jest piękne, to jeszcze jest niezwykłe …