image

05-01-2009

Łatwo przyszło, trudno poszło …

… o ile poszło w ogóle.

Już nawet nie pamiętam kiedy się to zaczęło. Ponad miesiąc temu, może nawet półtora. Po apogeum sportowych działań przyszedł moment totalnego braku ruchu, cisza na łączach i wyczulenie na otaczającą mnie przestrzeń. I się zaczęło…

Ponadto - to co od miesięcy było dla mnie jasne - wszechogarniający kryzys i już niewiele było trzeba, aby mocny dotąd kręgosłup zaczął się niebezpiecznie chwiać na boki. Nie jest to kara za ufność w odnalezienie - jak sadzę - życie za to kar nie wymierza. Raczej może próba hamulców przed prawdziwym hamowaniem - na które być może trzeba się będzie przygotować. Test. Bo tak naprawdę - cały rdzeń - to co znajdywałem najistotniejszym - jest zdrowy. I nie mogę nie zauważać bonusu jaki w tym wypadku otrzymałem od losu.

A więc …

26-03-2009

4 miesiące, a może i dłużej

Szkoda mi każdej minuty życia na złość czy nienawiść. Nie urodziłem się z tym. Uczę się. Wciąż i wciąż, ale prawdą jest, że trudne sytuacje najwięcej mówią o człowieku i wówczas przekonujemy się co jesteśmy warci i jacy właściwie jesteśmy.

Nauczyłem się, że dawać znaczy również brać i to brać podwójnie. Potwierdziłem sobie, że móc patrzeć sobie prosto w oczy w lustrze - to jedna z największych wartości jakie sobie możemy wypracować. I że warto. Żadne NIC nie jest warte by rezygnować z tego co w życiu uznaliśmy za słuszne. Mam prawdziwą frajdę - że żyję - nie przywiązując jednak do tego nadmiernej wagi. Wszystko wokół nas jest tajemnicą, wszechświat jest niewyobrażalnie ogromny, a my potrafimy zmarnować życie na taplanie się w błocku tylko dlatego, że to takie przyjemne i proste.

Pewien człowiek czynił kiedyś zło - poszedł po radę do mistrza, a ten powiedział mu - jeśli zrobisz coś złego - wbij jedną metalową szpilę w płot. Dzień po dniu ów człowiek wbijał kolejne szpile, ale po miesiącu wbijał ich mniej niż pierwszego dnia aż w końcu nie było już powodów by te szpile wbijać. Przestał czynić zło. Zapytał - mistrzu - co mogę teraz zrobić, a mistrz odpowiedział - każdego dnia wyjmiesz jedną szpilę i przyjdziesz do mnie gdy wyjmiesz wszystkie. Minęły długie miesiące aż w końcu ostatnia szpila została wyjęta. Przyszedł tedy do mistrza, a mistrz mu powiedział - nie ma już żadnej metalowej szpili, lecz spójrz jak wygląda drewno, w które owe szpile z taką łatwością wchodziły. 

10-04-2009

Jeśli

Jeśli dobrze wiesz co chcesz - możesz się do tego zbliżyć.

………………………………………………………………………………………

Nigdy nie myślę o tym, że czegoś żałuję. Złe doświadczenia z przeszłości służyć mogą jedynie głębszemu rozumieniu rzeczy i stanowić mogą co najwyżej punkt wyjścia do działań w teraźniejszości. To na co wpływu nie mam - a bez wątpienia do takich rzeczy należy przeszłość - nie może stanowić elementu do rozważań w rodzaju “żałuję”. Ponadto “żałowanie” zakłada, że nie wydarzenie się pewnych rzeczy uruchamia alternatywnie jedynie dobra drogę. To nie jest prawdą. To jedynie nasza projekcja. Nasza nadzieja. Nasze wytłumaczenie. Czasami zło wydarza się po to aby nie nastąpiło większe zło.

02-08-2009

Odkąd . . .

Odkąd ludzie utracili wiarę w Boga modlitwę zastąpił kult rozrywki. Etos pracy rozmienił się na sposób zdobycia środków w celu zabawnego spędzenia czasu i wypełnienia czymkolwiek dni jakie nam zostały. Życie nie jest aż tak krótkie by nie zrozumieć w nim co najmniej trochę z tego co nas otacza. Jednak to zbyt trudny kąsek dla wielu i powszechne przyzwolenie dla głupoty dało zielone światło trywialności.

Rozrywka ma to do siebie, że się nudzi. Powtarzanie tych samych rozrywkowych czynności staje się monotonne - tym samym skłania nas do poszukiwań nowych, rozrywkowych doznań.

Szykuje się nam sport w warunkach nieważkości. DO tradycyjnych rozgrywek futbolu tudzież koszykówki dodanie elementu rzeczywistego fruwania - poszerzy doznania nas jako widzów i zepchnie w nicość dotychczasową radość z oglądania biegających po murawie czy parkiecie zawodników. A cóż to będzie radość dla kibiców, którzy w stanie nieważkości będą mogli okładać się po głowach.

Cóż to jednak jest wobec nieskończoności wszechświata?  Po raz kolejny udowodnimy, że wysiłek tylu pokoleń ludzi by oderwać się od ziemi i w końcu wylądować na księżycu jesteśmy w stanie przerobić na metafizykę dla maluczkich. Któż bowiem, z rozpalonych grą fikających pod kopułą niebios piłkarzy, spojrzy z perspektywy kosmosu na naszą malutką Ziemię i pomyśli, że jednak jesteśmy jednością. I że nie ma żadnych granic. Tak jak odkrycie nowych kontynentów przerobiliśmy na dodatkowy zastrzyk gotówki dla najbogatszych tak i sprowadzimy kosmos do roli nowego, rozrywkowego obszaru.

A jednak mamy tu trochę czasu by zastanowić się co właściwie tu robimy choć zupełnie, ale to zupełnie nigdy nie damy sobie na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi.